VI
Na morzu wspomnień kroków ślady
zaciera dzień po dniu,
już nie wrócimy nigdy tu
gdzie nas zaskoczył świt pobladły.
Zimny jak cios
komendą w twarz...
Byliśmy. Nie ma nas.
Lustra czernieją, uciekając w głąb ram i ścian
jak w czasu studnie,
dopiero co było południe
a tu już wieczór -
siwy pan.
Za młodość piją kwaśne piwo
dzielni młodzieńcy po czterdziestce
udają, że wciąż niosą drzewce
choć coraz bardziej im się nie chce
A gdzie nie spojrzysz wszystko krzywo...
W dziejowym kinie
truchtem pędem
film się zakończył happy endem
Nawet przegrani też wygrali
wnet się zamienia czarni, biali,
koszulki drużyn wszak czekają,
a gdy się równo utytłają
to się rozpuszczą,
bez radości,
i w niepamięci i w szarości...
Na stole postaw sukna krają...
Pod stołem
psi na żer czekają...
Zwyciężyliśmy z Boża łaska
I jest tak jakoś dziwnie, troszkę Sasko...
Ostatki, dostatki
dziejowe zagadki
Na kogo wypadnie, bęc!

Za młodość pije kwaśne wino
kombatant oraz kombatantka
on brał ja, ona była branka
dziś inne czasy inne ceny
o zęby dzwoni gruba szklanka,
jak strach, jak lęk,
że coś nie tak,
że kogoś nie ma,
że czegoś brak!
Nie ważne
My żyjemy!
Morze wysycha. Odpływ trwa.
Ogarnia łby zwątpienia mgła
Czy myśmy tam w ogóle byli...?
Przez morze groble wytyczyli
by nigdy więcej przez te wody
Chrystus piechotą nie przechodził.