Ksiądz Józef Glemp urodził się 18 grudnia 1929 r. w Inowrocławiu, w rodzinie robotniczej. W 1950 r. wstąpił do WSD w Gnieźnie, studiował także w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Poznaniu. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk bpa Franciszka Jedwabskiego 25 maja 1956 r. Początkowo pełnił m.in. funkcje kapelana sióstr zakonnych oraz wikariusza parafii archidiecezji gnieźnieńskiej. W latach 1958 – 1964 studiował na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, a także w Gregorianum, Studium Rotalne, Studium Administracji Kościelnej przy Kongregacji Soboru. Po powrocie do kraju, początkowo pełnił funkcje sekretarza w Prymasowskim WSD w Gnieźnie, ale od 1967 r. związał się już na stałe z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, prymasem Polski, i – przede wszystkim - ulicą Miodową. W latach 1967 – 1979 pracował bowiem w sekretariacie Prymasa Tysiąclecia, był m.in. jego sekretarzem i kapelanem.
Jednocześnie pełnił funkcje duszpasterskie w kościele św. Marcina i akademickim św. Anny w Warszawie, był także członkiem ważnych Komisji EP. M.in. w l. 1976 – 1981 był sędzią w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego, ks. Władysława Korniłowicza.

* * *

Przyszły Prymas w aktach SB

W katalogu IPN nazwisko „Glemp Józef„ występuje dwukrotnie. W rzeczywistości jest to ten sam materiał, tyle, że za drugim razem w formie mikrofilmu. Pod sygnaturą IPN BU 00191/70 znajduje teczka dotycząca kandydata na tajnego współpracownika SB Józefa Glempa. Akta obejmują okres od końca lat 60. do końca lat 70., ostatni wpis o likwidacji, a wiec zakończeniu sprawy znajduje się pod datą 21 marca 1979 r. (4 marca został nominowany na biskupstwo warmińskie). Na pierwszej stronie tych akt znajduje się odręczny dopisek: „zastrzeżone wydział I Departament IV MSW, wpis 30 marca 1979 r.” oraz drugi dopisek: „pozostawić materiały do 2010 r., kategoria akt A”. Na stronie poprzedzającej kwestionariusz ewidencyjny kandydata na „tw” znajduje się karta kontrolna zawierająca listę osób, które korzystały z tych akt ponieważ były oficerami prowadzącymi sprawę, bądź też podejmowały decyzję co do dalszego postępowania wobec kandydata. Jak wynika z lektury tej karty pierwszy sprawę ks. Józefa Glempa prowadził por. Kuksianowicz, inspektor Wydziału I Departamentu IV, a więc zajmującego się klerem diecezjalnym. Najciekawszą postacią z listy jest ppor. Edward Kotowski, do 1978 r. też pracownik Wydziału I Departamentu IV MSW, a w latach 1978-83 rezydent wywiadu w ambasadzie PRL w Rzymie1. To on właśnie występuje w aktach dotyczących o. Konrada Hejmy jako „Pietro”, a więc pierwsza osoba, której o. Hejmo przekazywał informacje o Kościele w czasie pobytu w Rzymie. Po zakończeniu pracy w ambasadzie przy Kwirynale E. Kotowski pracował w Urzędzie ds. Wyznań. Poza tymi dwoma oficerami SB sprawę Józefa Glempa prowadzili lub nadzorowali płk Jerzy Noga, ppłk Zenon Chmielewski oraz ppłk Mrozowicz.
Sam materiał znajdujący się w IPN jest bardzo krótki, liczy 23 strony. Składa się z dwóch elementów: zeszytu ewidencyjnego kandydata na tajnego współpracownika nr 28849, który został założony 5 sierpnia 1970 r. oraz kwestionariusza przyszłego tajnego współpracownika, który został wypełniony 10 marca 1972 r.

Nie udało się uzyskać kompromitujących materiałów ...

Pierwsze próby zwerbowania ks. Glempa przez SB przypadają na koniec lat 60., gdy jeszcze pracował w archidiecezji gnieźnieńskiej. Funkcjonariusze SB uznali, że istnieje możliwość pozyskania młodego kapłana do współpracy. W tym celu otoczyli go dyskretną inwigilacją i doszli do wniosku, że posiada on pewne cechy, które można wykorzystać do werbunku. Jak wynika z akt do takich cech zaliczyli m.in. to, że „wiedzie świecki tryb życia”, jest łatwy w kontakcie, nie stroni od świeckich, z którymi często się spotyka. Właśnie spośród tych świeckich wyodrębnili cztery kobiety i założyli, że na pewno z jedną z nich łączą ks. Glempa intymne kontakty. W związku z tym podjęli grę operacyjną, której celem było zdobycie tzw. „materiału kompromitującego”. Z akt nie wynika na jakiej konkretnie podstawie ubecy zbudowali taką koncepcje, zapewne chodziło o fakt, że ks. Glemp nie przebywał tylko i wyłącznie na terenie kurii, parafii czy seminarium, lecz np. odwiedzał świeckich w ich domach. Gra operacyjna polegała m.in. na tym, że założyli wytypowanym kobietom podsłuchy, które miały naprowadzić ich na twarde dowody potwierdzające tezę wyjściową. Operacja zakończyła się całkowitym fiaskiem. We wspomnianej teczce kandydata na „tw” znajduje się jednoznaczne stwierdzenie z 1972 r., że „nie udało się na ks. Glempa uzyskać kompromitujących materiałów”.

Odmówił kontaktów z pracownikiem służby bezpieczeństwa...

Kwestionariusz przyszłego tajnego współpracownika z 1972 r. dotyczący ks. Glempa jest typowy, podobne znajdują się w aktach innych osób. Są w nim m.in. dane osoby, którą SB chciała zwerbować. Z dokumentu dowiadujemy się m.in., że ks. Glemp zna język włoski, a w rubryce „zainteresowania” czytamy: „sport, opera, teatr, kino”. Być może właśnie takie zainteresowania były podstawą tezy, że prowadzi on świecki tryb życia. W rubryce „walory osobiste i cechy ujemne” funkcjonariusz SB napisał: „lubi świecki tryb życia, ale z uwagi na zajmowane stanowisko nie ujawnia tego faktu. Oddany pracy, dba o podnoszenie swojej wiedzy, dyskretny i małomówny”. „Cel pozyskania” – jak pisano w kolejnej rubryce – był dla SB oczywisty: „ks. Józef Glemp ma bliski dostęp do kard. Wyszyńskiego, ma dostęp do ważnych dokumentów i w ten sposób ma wpływ na działalność duchowieństwa w Polsce”. To ostatnie zdanie jest rozszerzane w innych rubrykach. Funkcjonariusze uważali ks. Glempa za bardzo popularnego wśród duchowieństwa gnieźnieńskiego i kandydata na biskupa. Właśnie możliwość zrobienia przez ks. Glempa kariery kościelnej było dla SB dodatkowym bodźcem do zwerbowania go w okresie, gdy nie pełnił jeszcze zaszczytniejszych stanowisk. Zarówno w dokumencie z 1970 r., jak i z 1972 r. na pytanie kwestionariuszowe o motywy pozyskania pojawia się wyraźna odpowiedź: „tylko i wyłącznie lojalność wobec państwa polskiego, ponieważ materiałów kompromitujących i obciążających nie posiadamy, a materialne zainteresowanie nie wchodzi w rachubę.” Warto zwrócić uwagę, że to ostatnie zdanie pokazuje trzy tropy, którymi szła służba bezpieczeństwa pragnąc pozyskać „tw”: lojalność, kompromitujące materiały lub kwestie finansowe. W przypadku ks. Glempa, po nieudanych próbach zebrania materiałów kompromitujących i brakiem zainteresowania sprawami materialnymi, pozostawała lojalność. Stąd w następnej rubryce „sposób realizacji” wpisano, że jedynym sposobem werbunku jest „długofalowe pozyskanie”, czyli nieustanne, a cierpliwe nękanie. Uwagę zwraca fakt, że kwestionariusz jest bardzo słabo wypełniony. Przyczyna była prosta: funkcjonariusze SB, którzy w kolejnych latach podsuwali ks. Glempowi propozycję współpracy każdorazowo spotykali się ze zdecydowaną odmową. W efekcie na stronie 8 i 10 kwestionariusza czytamy: „zdecydowanie odmówił kontaktów z pracownikiem służby bezpieczeństwa”.

Nie nadaje się na tajnego współpracownika...

Z dokumentów wynika, że próby pozyskania polegały na tym, że pracownicy SB próbowali wyciągnąć ks. Glempa na jakiekolwiek spotkanie poza terenem pracy w sekretariacie Prymasa Polski na Miodowej w Warszawie. Takie spotkanie miało być pierwszym kontaktem, który rozpoczynałby budowanie uzależnień między kapłanem a funkcjonariuszem SB. Za każdym razem ks. Glemp mówił jednoznacznie, że poza terenem pracy nie spotka się, zaprasza natomiast na Miodową, gdzie funkcjonariusz SB zostanie przyjęty jak każdy inny petent. Z notatek funkcjonariuszy SB wynika, że namawiali ks. Glempa na spotkanie w różnych miejscach, m.in. w kawiarni czy na ulicy, ale bynajmniej nie mieli ochoty zjawiać się w sekretariacie Prymasa. Ks. Glemp ściśle realizował tu wskazania polskich biskupów, którzy jednoznacznie instruowali kapłanów, aby unikać kontaktów z funkcjonariuszami SB, jeśli już to spotykać się na terenie kościelnym, a jeśli dojdzie do kontaktu na terenie neutralnym czy w urzędzie SB to natychmiast należy przebieg tego spotkania zrelacjonować przełożonemu. Ks. Glemp ściśle przestrzegał instrukcji biskupów, czym naraził się na szykany. Za taką niewątpliwie należy uznać dwukrotną negatywną opinię władz wobec wysunięcia przez Prymasa Wyszyńskiego kandydatury ks. Glempa na biskupa diecezjalnego: w 1975 r. na arcybiskupa wrocławskiego, a w 1977 r. na arcybiskupa poznańskiego. Warto przy tej okazji przytoczyć fragment charakterystyki ks. Glempa sporządzony w 1977 r. przez Urząd ds. Wyznań, w której widać, że przy jej pisaniu korzystano z materiałów zebranych wcześniej przez SB: „Odznacza się dużą inteligencją i zdolnościami. Jest kulturalny w sposobie bycia. Zorientowany w bieżącym życiu kulturalnym. Bywa w teatrach i koncertach. Przejawia skłonność do wygodnego trybu życia. Zna biegle języki: łacinę, włoski, francuski, niemiecki, angielski. Z tego względu wielokrotnie był tłumaczem kard. Wyszyńskiego w czasie wizyt w Watykanie, i w toku spotkań z biskupami zagranicznymi. W stosunku do kard. S. Wyszyńskiego jest człowiekiem lojalnym, ale nie bezkrytycznym. Potrafi mieć swoje zdanie o aktualnej sytuacji w kościele. Ks. Glemp nigdy nie występował publicznie w sposób, mogący budzić zastrzeżenia i nie jest znana żadna jego działalność, zasługująca na negatywną ocenę. Dotychczasowy charakter jego pracy nie dostarczał okazji do zajmowanego oficjalnego stanowiska w sprawach bieżącego życia politycznego kraju. W wypowiedziach, wygłaszanych we własnym środowisku, ks. Glemp prezentuje postawę realisty w odniesieniu do problemów normalizacji stosunków między państwem a kościołem. W jego postawie nie dostrzega się przejawów fanatyzmu. Ks. Glemp utrzymuje przyjazne stosunki z ks. Bronisławem Dembowskim, rektorem kościoła św. Marcina w Warszawie, w którym odbyła się w ub. r. osławiona "głodówka" grupy osób związanych z t.zw. komitetem obrony robotników. Nie ma jednak przejawów bezpośrednich kontaktów ks. Glempa z kor-owcami”. Powyższa charakterystyka stanowiła podstawę – powtórzmy – odrzucenia przez rząd PRL kandydatury ks. Glempa na stanowiska arcybiskupa poznańskiego, po śmierci abp Antoniego Baraniaka. Teczka ks. Glempa kończy się likwidacją sprawy, czyli uznaniem, że ta osoba nie nadaje się na tajnego współpracownika. Wpis zamykający sprawę pochodzi z marca 1979 r., a więc w momencie gdy ks. Glemp został mianowany – 4 marca 1979 r. - biskupem warmińskim.

Okoliczności mianowania ks. Glempa ordynariuszem w Olsztynie były bardzo ciekawe. Po wyborze Jana Pawła II , papież oraz kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski, posiadający specjalne pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej, de facto odrzucili dekret grudniowy z 1956 r., który narzucał Kościołowi obowiązek przedstawiania do aprobaty przez rząd komunistycznego kandydatów na stolice biskupie. Precedens zdarzył się w Krakowie, kiedy to Kościół mianował – bez oglądania się na dekret – następcą kardynała Karola Wojtyły ks. Franciszka Macharskiego, dotychczasowego rektora tamtejszego WSD. Ordynariusz warmiński był kolejnym. Od razu okazało się, że miejsce to stanowi ważny punkt na mapie Kościoła w Polsce; m.in. z racji istnienia trudnych relacji między rzymskimi katolikami, a mniejszościami religijnymi, w tym unitami.

Pełnomocnictwa Prymasa Polski

Epoka XX wieku, to czas wielkich prymasów Polski, żyjących w wyjątkowych czasach, gdy należało podejmować decyzje ważne tak w perspektywie misji Kościoła, jak i dobra Polski i Polaków. Począwszy od kardynała Edmunda Dalbora (1869 – 1926), a kończąc na prymasie Józefie Glempie (ur. 1929 r.). Po wojnie, począwszy od czasów kardynała Augusta Hlonda, kolejni arcybiskupi warszawsko-gnieźnieńscy (unię ustanowił papież w 1946 r.) otrzymywali specjalne facultates, na wypadek utraty łączności z Watykanem, a także dla sprawniejszej obrony interesów Kościoła katolickiego i jego ludzi, narażonych na stałe szykany tak na poziomie lokalnym, jak i płynące z centrum komunistycznej i ateistycznej jednocześnie władzy. Prymas Polski był z urzędu przewodniczącym Konferencji Plenarnej EP i jej Komisji Stałej (Rady Głównej), miał prawo mianowania administratorów apostolskich (głównie, ale nie tylko dotyczyło to ziem zachodnich i północnych), był też opiekunem – poprzez specjalnego delegata – polskiego wychodźstwa na Zachodzie, Polaków na Wschodzie, a także delegatem apostolskim ds. obrządków wschodnich (prymas mianował generalnego wikariusza grekokatolików, bądź – jak w przypadku prymasa Glempa – mianował dwóch wikariuszy dla wikariatu południowego i północnego). Pełnił także opiekę nad zgromadzeniami zakonnymi, żeńskimi i męskimi, m.in. mając wpływ na wybór prowincjała zakonu. Prymas Wyszyński miał także prawo przedstawiania do akceptacji Stolicy Apostolskiej wybranego przez siebie (spośród trójki przedstawionej do akceptacji władzom państwowym; tak było w latach 1956 – 1978) kandydata na biskupstwo. Następcą kardynała Stefana Wyszyńskiego został mianowany przez papieża 7VII 1981 r., zgodnie z życzeniem zmarłego prymasa, dotychczasowy ordynariusz warmiński i długoletni jego sekretarz, biskup warmiński Józef Glemp. Wkrótce po swej nominacji wyjechał do Rzymu, by poznać dyplomatów watykańskich i rządców głównych dykasterii. Prymas odziedziczył po zmarłym kardynale część "facultates", choć jedynie na trzy lata. Nie rozstrzygnięto kwestii opieki prymasa nad Kościołem obrządku wschodniego ("unickiego") oraz czy będzie w Polsce przedstawiciel Stolicy Apostolskiej2. Po powrocie do kraju odbył spotkanie z biskupami – 13 sierpnia 1981 r. – a następnie 13 września miał miejsce ingres w Gnieźnie, 24 września z kolei w Warszawie. Młody prymas spotkał się także z Lechem Wałęsą, którego Kościół nadal darzył szczególnym zaufaniem, a także z I sekretarzem KC PZPR - Stanisławem Kanią. Głównym tematem rozmów była fatalna sytuacja rynkowa. Prymas Glemp zapamiętał, że przywódca partii przyznawał podczas tej rozmowy z arcybiskupem, że Solidarność ma trwałe miejsce na polskiej mapie polityczno-społecznej3.

Sam prymas Glemp poddał się woli Jana Pawła II co do mianowania biskupów w Polsce. Od tej pory polityka kadrowa kandydatów na stolce biskupie przeszła w ręce dykasterii watykańskich, abp A. Casaroliego, sekcji polskiej kierowanej przez ks. Józefa Kowalczyka i samego papieża.

Abp Józef Glemp – Prymas Polski. Przed stanem wojennym

Jeszcze na przełomie października i listopada 1981 r. prymas Glemp osobiście zaangażował się w budowanie Rady Porozumienia Narodowego, co miało powstrzymać kraj przed rozlewem krwi. W ostatniej dekadzie października prymas spotkał się z Lechem Wałesą uzgadniając z nim strategię działania. Według relacji gen. Jaruzelskiego, z posiedzenia sekretariatu KC PZPR z 28 X 1981 r.: "prymas odbył rozmowę z Wałęsą.[...] Kościół chce zapobiec biegowi wypadków, które mogą być tragiczne. Wałęsa powiedział Glempowi, że w listopadzie może być dłuższy strajk". Arcybiskup gnieźnieńsko-warszawski zaproponował wiec rozmowy trójstronne: "Propozycji [rozmów] nie można odrzucić. Proponuję odbyć rozmowę trzyosobową [prymas Glemp, gen. Jaruzelski, L. Wałęsa] w piątek [4 XI] o godz. 9.00"4. Strona partyjno-rządowa widziała własny cel w prowadzeniu swoistego dialogu z Kościołem i Związkiem; zamierzano włączyć hierarchów w nurt krytyki poczynań Solidarności, jeśliby w listopadzie doszło do planowanych strajków. Jednocześnie idea powołania wspomnianej Rady krystalizowała się podczas posiedzenia Sekretariatu KC, w sposób specyficzny: "Jeśliby doszło do tego spotkania [trójstronnego - J. Ż.], to musimy to spotkanie obudować innymi spotkaniami - związków zawodowych, stronnictw politycznych, młodzieży, kobiet, ZBOWiD-u, związków twórczych [...] Pokazać, że jest nie jeden partner - monopolista". Próba wciągnięcia kardynała do gry o pomniejszenie znaczenia Solidarności nie powiodła się: "Glemp odrzucił spotkanie w piątkę, stwierdzając, że Wałęsa tego nie przyjmie: - powiedział kategorycznie Barcikowski po spotkaniu z następcą Stefana Wyszyńskiego5.

Kościół hierarchiczny, zdaniem prymasa Glempa próbował do końca utrzymać nić dialogu, nawet wtedy, gdy na początku grudnia 1981 r. tak władze, jak i znaczące siły w Związku (m.in. reprezentowane przez Modzelewskiego) gotowe były już tylko do konfrontacji. Najprawdopodobniej dnia 5 XII 1981 r. gen. Jaruzelski poinformował BP KC PZPR o planowanym ataku na społeczeństwo polskie, a Biuro podjęło tajną decyzje o wprowadzeniu stanu wojennego. [A. Paczkowski, Zob. np. C. Andrew, W. Mitrochin, Archiwum Mitruchina..,s. 920.] Jeszcze 6 XII 1981 r. prymas pisał do marszałka Gucwy, w związku z planowaną ustawą o nadzwyczajnych pełnomocnictwach dla rządu: "Kościół wyraża głęboką troskę i obawę, że uchwalenie przez Sejm wspomnianej wyżej ustawy zakłóci spokój wewnętrzny, zerwie z trudem zawiązujące się nici porozumienia". [P. Raina, Kościół w PRL..., t. 3, s. 246-247]. Prymas Glemp spotkał się także po raz ostatni przed wprowadzeniem stanu wojennego z doradcami "S", 9 XII 1981 r.6 :Obecni byli: Wałęsa, Jastrzębski, Wądołowski, Modzelewski, Mazowiecki, Wielowieyski: "Przedstawiciele Solidarności byli pewni siebie - mówili, że nie ma odwrotu, władza leży na ulicy, trzeba ją brać. Szczególnie twardo przemawiał p. Modzelewski" - relacjonował prymas przebieg spotkania podczas najbliższego posiedzenia Rady Głównej 15 XII 1981 r.7. Nieco inaczej, Modzelewski relacjonował Kuroniowi przebieg powyższej rozmowy z prymasem: "Z relacji Karola pamiętam, że zapytany przez Prymasa, opowiedział mu o wizjach, które rozpatrywaliśmy rano, a więc perspektywa niekontrolowanych ruchów, wojny domowej i interwencji lub zamach wojskowy, znów wojna domowa i znów interwencja. Na co Prymas powiedział coś z przekąsem o akcentach prorockich, a potem mówił, że polityczne postulaty Solidarności wykraczają poza ramy związkowe, że w swoich rozumowaniach nie uwzględniamy uwarunkowań geopolitycznych. Podkreślił, że wspólnym obowiązkiem Episkopatu i Solidarności jest niedopuszczenie do rozlewu krwi"8. Do ostatniej chwili, Jaruzelski nie był jednak przekonany czy Kościół został należycie przez niego przygotowany na spotkanie ze stanem wojennym.

Stosunek prymasa Polski do „Solidarności” w okresie stanu wojennego.

Kolejna dekada i kolejne wyzwanie dla Prymasa Polski. Abp Józef Glemp otrzymał wiadomość o wprowadzeniu stanu wojennego przed godziną 6 rano, 13 grudnia. Poinformowali go o tym specjalni goście, wysłannicy generała, Kazimierz Barcikowski, Jerzy Kuberski i gen. Marian Ryba. Tego samego dnia o godz. 9.00 prymas był umówiony z młodzieżą studencką na Jasnej Górze. Dnia 7 XII 1981 r. Prezydium [władz] KKK NZS wezwało studentów do zakończenia strajków, za co prymas dziękował im w specjalnym liście i zapraszał do Częstochowy: „Zaprotestowaliście przeciwko naruszeniu sprawiedliwości, opowiedzieliście się za wolnością nauki i badań, zyskaliście dojrzałość jednocząc się zdyscyplinowani w trudach strajkowych. Zaimponowaliście dojrzałością i karnością” – pisał do nich. A na Jasnej Górze, 13 grudnia rano apelował z kolei do mądrości młodzieży. Podobnie jak kilka godzin później w kościele Matki Bożej Łaskawej u ks. Jezuitów w Warszawie, mówił na jasnej Górze o „pokoju, ocaleniu życia i uniknięciu rozlewu krwi”. Niewątpliwie wydarzenia z kopalni „Wujek”, jeszcze mocniej skłoniły prymasa do daleko posuniętej roztropności.
Rada Główna EP zebrała się 15 grudnia 1981 r. i natychmiast podjęła decyzję o wsparciu przez Kościół najbardziej potrzebujących, internowanych i ich rodzin, a następnie aresztowanych w wyniku pacyfikacji strajków. W całej Polsce, w sposób oddolny, wierni a jednocześnie działacze Solidarności w łączności z kapłanami tworzyli komitety pomocy (17 XII powstał najbardziej znany, warszawski przy kościele św. Marcina Prymasowski Komitet Pomocy Osom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom). Prymas, a także abp Bronisław Dąbrowski interweniowali u władz, by zwolnić niektórych chociaż internowanych, by prawo represyjne nie zmuszało do podpisywania „lojalek” pod szantażem utraty pracy, bądź wolności, by w końcu stan wojenny jak najszybciej zakończyć. W tym samym czasie, kościół i Kościół otworzył się na naród, przekazując swoje struktury i doświadczenie duszpasterskie: msze św. za ojczyznę, duszpasterstwa stanowo-zawodowe, sale katechetyczne i świątynie na potrzeby niezależnej kultury: galerie, wystawy, pokazy filmowe i sztuki teatralne, widowiska słowno-muzyczne, recytacje poetyckie, w końcu wykłady odkłamujące historię najnowszą. EP i osobiście prymas angażował się także na rzecz naprawy zrujnowanej przez komunistów gospodarki, m.in. wspierając osobiście powstanie Fundacji Rolniczej, a gdy władze ostatecznie nie zezwoliły na jej istnienie w PRL, fundacji zaopatrującej polską wieś w wodę. Można powiedzieć, że Kościół lat 80-tych w Polsce pod wodzą swego prymasa, pełnił funkcje ministerstw: edukacji, kultury i sztuki, ale także zdrowia i opieki społecznej, czy też gospodarki. Taka postawa kapłanów i świeckich, zjednoczonych wspólną praca duszpasterską w kościołach polskich, musiała tworzyć solidarność z „Solidarnością”, jako ruchem społecznym i jej podziemnym kierownictwem, z treścią artykułów pisanych przez podziemnych autorów i z kolporterami, którzy ryzykowali aresztowaniem, dostarczając tę prasę – właśnie do tych samym wiernych Kościoła katolickiego.

Stosunek Prymasa Polski do „Solidarności” w stanie wojennym

Jednocześnie, tradycją prymasostwa w Polsce powojennej było nie angażowanie się duchowieństwa bezpośrednio w akcję polityczną. Sam EP miał prowadzić negocjacje z władzami komunistycznymi, co wobec trwałości systemu jałtańskiego, oznaczało w praktyce próbę wpływania przez Kościół na władzę, by sama się reformowała i oddawała pola społeczeństwu, aspirującemu do posiadania wolnej Ojczyzny. Władze komunistyczne wykorzystując tę funkcje negocjatora, jednocześnie chciały zmuszać hierarchów by sami piętnowali duchownych zaangażowanych – zdaniem komunistów – w działalność stricte polityczną. Problem polegał jednak na głębszych kwestiach.

Kardynał Józef Glemp nie utożsamiał dobra narodu w sposób dogmatyczny z bezwzględną koniecznością reaktywowania „Solidarności” – podobnie jak znaczna część EP9. Jednocześnie, patrząc z perspektywy historii, ruch wolnościowy lat 1980–1981 stanowił – jego zdaniem – bardzo ważny i pozytywny element tożsamości narodu10. Z kolei, dla ks. Jerzego – kapłana działającego w konkretnym środowisku wiernych, działaczy „Solidarności” i ludzi dotkniętych skutkami stanu wojennego, kapłana lojalnego wobec swojego środowiska duszpasterskiego – wizja wolnej Polski nierozłącznie wiązała się z reaktywowaniem NSZZ „Solidarność” z lat 1980–1981. Analizując stosunek Kościoła katolickiego do opozycji (od podziemia niepodległościowego do okresu „Solidarności”), można stwierdzić, że biskupi polscy, dostrzegając stałą obecność Kościoła w tysiącletnich dziejach narodu, inne instytucje i organizacje opozycyjne wobec komunistów (od Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia WiN, po KOR i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela) postrzegali jako byty organizacyjnie tymczasowe, choć noszące w sobie trwałe wartości, tożsame z wyznawanymi przez Kościół katolicki11.


1 Edward Kotowski, s. Stanisława ur. 8 marca 1941 r., rezydent w Rzymie ds. Watykanu od 14 X 1978 r. do 31 sierpnia 1983 r. ; potem – być może związany ze sprawą Kotowska – Palimąka w jednym z państw arabskich; od 1984 r. w Urzędzie ds. Wyznań.
W okresie rzymskim, II sekretarz ambasady PRL w Rzymie, prac. zespołu ds. stałych kontaktów roboczych między rządem PRL a Stolicą Apostolską; utrzymywał ścisłe kontakty z Sekretariatem Stanu, Radą ds. Publicznych Kościoła i innymi dykasteriami watykańskimi. Realizował zadania dla pionów R i H zadanie zbliżenia do obiektów MORBO, OPOZYCJA, FURTIANIE; kont. dypl., krypt. SARPEDON.sygn. IPN 0604/1338; zob. raport dot. o. Konrada Hejmo (rezydent „Pietro”). Edward Kotowski, ppor, inspektor Wydziału I Departamentu IV MSW, 15 XII 1973 r. wpisał się do karty kontrolnej teczki kandydata na tw ks. Józefa Glempa. Por. A. Grajewski, „Gość Niedzielny”.
2 Archiwum Prymasa, Protokół RG EP, 13 VIII 1981 r., s. 2-3. Por. następny rozdział.
3 Tamże, s. 12.
4 Prorokół nr 10, z pos. Sekretariatu KC PZPR, 28 X 1981 r. AAN, BP KC PZPR, sygn. 2259, k. 396.
5 Tamże, k. 396 i nast.
6 J. Kuroń pisze o spotkaniu 7 XII 1981 r., ale wydaje się, że lepiej tę date pamiętał prymas Glemp mówiąc o spotkaniu tydzień później. J. Kuroń, Gwiezdny czas. "Wiary i winy" ciąg dalszy, Londyn 1981, s. 248.
7 Archiwum Prymasa, Protokół RG EP, 15 XII 1981 r., s. 4.
8 J. Kuroń, Gwiezdny czas, s. 248.
9 Zob. J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce…, s. 480 i nast.; według analiz partyjnych z czerwca 1987 r.: „o ile prymas Glemp zdaje się już ją [„Solidarność”] >>skreślił<<, uznając, że nie jest potrzebna dla aktualnego etapu realizacji interesów Kościoła w Polsce, to papież wciąż jeszcze demonstruje wobec >>S<< swoisty sentyment i ożywia ten wątek. Trudno na razie ocenić, czy jest to różnica istotna, czy też teatralny podział ról”. Cyt. za: A. Dudek, Reglamentowana rewolucja…, s. 81.
10 Pisał na ten temat m.in. Romuald Kukołowicz: „Współpracownikiem Księdza Prymasa Glempa byłem do 1984 r., potem między nami miała miejsce duża różnica zdań. Głównym powodem było przekonanie Księdza Prymasa, że należy szukać dróg porozumienia i współpracy z Jaruzelskim”. W cieniu Prymasa Tysiąclecia. Z profesorem Romualdem Kukołowiczem rozmawia Piotr Bączek, Warszawa 2001, s. 213.
11 Zob. więcej: J. Żaryn, Kościół katolicki w PRL – wybrane zagadnienia, hipotezy, prowokacje, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2005, nr 1 (7), s. 11–33 (dyskusja wokół tekstu, ibidem, s. 35–51).