J. Em. Kardynał Prymas Polski, ks. kardynał August Hlond na tle Polski przedwrześniowej był postacią historyczną, niezwykłą i fascynującą. List Pasterski skierowany do Kapłanów i Wiernych 23 kwietnia 1932 roku, w którym Kardynał odnosi się do kryzysu państwa i jego przyczyn jakże aktualny dzisiaj. Do napisania tego Listu kierowała nim nie tylko troska, ale i wiara w państwo polskie i polski naród.

„O chrześcijańskie zasady życia państwowego” /23 kwietnia 1932 r./"

[…] Są przykłady polityki dostojnej, górnie pojmowanej. A mimo to szerzy się wrażenie, że pogłębia się przesilenie samej instytucji państwa. [...]. Państwo nie jest czymś dowolnym, ale warunkiem naturalnego rozwoju ludzkości. Władza państwowa, jako taka, nie jest tworem człowieka ani wynikiem woli narodu, lecz następstwem natury ludzkiej. Państwo nie może być ateistyczne, ani bezbożne. Tym podstawowym założeniem różni się nauka Kościoła od zeświecczonej nauki idei o Państwie. W pojęciu liberalnym, wolnomyślnym, laickim, państwo nie uznaje Boga, […] nie liczy się z nim pod żadnym względem, nie przyjmuje jego praw etycznych, czyli jest zasadniczo bezwyznaniowe. […] W miejsce Boga stawia człowieka, rozum ludzki, ludzką wolę i swawolę, siłę materialną. [...].

Prawo moralne i dekalog obowiązują państwo w tej samej mierze, co jednostkę i rodzinę.

Państwo nie ma więc mocy uprawnienia nieetycznych czynów, czyli zło nie staje się moralne i dozwolone przez to, że się go dopuszcza państwo, albo, że się je popełnia z ramienia lub na rzecz państwa. Dlatego też racja stanu i dobro państwa są najwyższym prawem państwo-wym, nie bezwzględnie, lecz w granicach i przy zachowaniu prawa Bożego. To co w stosunku do dziesięciorga przykazań jest złem, bo niesprawiedliwością, kłamstwem, gwałtem, to pozostaje grzechem także w życiu publicznym [...] w okresie wyborczym, w stosunkach partyjnych. [...] Moralność katolicka nakazuje bronić państwa przed podstępem, intrygą, bezpra-wiem, ale nigdy nie uzna zbrodni za konieczność polityczną i nie uświęci żadnego nakazu niemoralnego. Najbardziej stanowczo odrzuca tez Kościół zasadę, że polityka stoi poza dziedziną praw moralnych.[...]. Gdyby prawo moralne przestało obowiązywać, prawem stałaby się siła, bo moralna pustka w polityce prowadzi zawsze do polityki gwałtu. [...]. Państwo nie stoi poza etyką, tak jak nie stoi ponad nią. Nie wolno sprawy państwa utożsamiać z własną korzyścią lub z korzyściami pewnej grupy obywateli. [...]Celem i przeznaczeniem państwa jest dobro jednostek, czyli państwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla państwa.

[…] Nie podaję programów politycznych, bo to nie zadanie Kościoła. Nie piszę rozpraw, bo nie od tego list pasterski. Z chrześcijańskiej nauki o państwie rzucam szkicowo pęk zasad i myśli. Niechże więc ten głos prymasowski wszystkich skupi przy chrześcijańskim poglą-dzie na Państwo do sumiennej służby ojczystej. Niech go nikt nie nadużywa do szerzenia nieporozumień i sporów, a kapłanów, pisarzy i mężów wiedzy niech do tego pobudzi, by jak najwięcej światła wnosili w dziedzinie etyki państwowej.

[…] Regulowanie każdego ruchu obywateli w jakiejś globalnej i bezimiennej ma-sie jest sprzeczne z godnością człowieka i z interesem państwa, bo zabija w obywatelach zdrowe poczucie państwowe. Klęską dla idei państwowej musi się skończyć sprowadzenie obywatela do biernego świadka życia państwowego, do płatnika nie mającego wglądu w to, co się z groszem publicznym dzieje… .

Skoro państwo wkracza w zakres spraw religijnych i kościelnych, wtedy Kościół może i powinien ująć się za sprawami wiary i za prawami swoimi. Pius XI w 1931 r. wyjaśnia w ten sposób: „Należy się strzec nieporozumienia, które wtedy powstać może, gdy w pewnych chwilach My, episkopat, duchowieństwo i świeccy katolicy uprawiamy rzekomo politykę, a w rzeczywistości bronimy tylko wiary. Gdy walczymy o świętość szkoły i rodziny, gdy domagamy się święcenia dni świątecznych, spełniamy ni mniej ni więcej tylko akty religii i bronimy religii. W tych i podobnych wypadkach nie uprawiamy polityki, ale polityka dotyka wtedy bezprawnie religii i ołtarza.

[…].Kościół nie uprawia polityki, bo nie jest to jego zadaniem, ale Kościół nie zakazuje katolikom udziału w polityce. Owszem zachęca ich i wzywa do czynnego udziału w życiu państwowym. Jednak nie jest do pomyślenia, aby zwłaszcza w krajach katolickich życie publiczne miało się stać wyłączną lub niemal wyłączną dziedziną kół liberalnych i wolnomyślnych i aby ta mniejszość miała stale rządzić katolikami w duchu im obcym i przeciwnym ich najgłębszego przekonania. Powinni katolicy nie tylko iść do urny, aby do ciał ustawodawczych wybierać ludzi uczciwych i o duchu katolickim, lecz powinni wchodzić do rządów, do sejmów i senatów, do administracji politycznej i samorządowej. Nie będą oni tam urzędowymi przedstawicielami Kościoła, lecz obywatelami i politykami o zasadach katolickich.

Katolik powinien odmówić udziału w życiu politycznym i ustąpić ze stanowiska publicznego, gdy jego współpraca równa się przyzwoleniu na czyny wyraźnie nie etyczne Powinien katolik brać udział w polityce z ragnieniem prawdziwego postępu i rozwoju państwa.

[…] Mamy swoje Państwo, musimy mieć swoja politykę. Jaka będzie nasza poli-tyka, takie będzie państwo. A polityka nasza taka będzie, jaki będzie nasz pogląd na państwo i jaka będzie nasza etyka życia publicznego. Zdrowa być musi nasza filozofia państwowa. Bo nie po to mamy swoje państwo , by popadło w niemoc i bezrząd.

Gniezno, dnia 23 kwietnia 1932 r.
† August Kard. Hlond
Prymas Polski

Na podstawie dokumentów z Archiwum IPN 0639/95 opracowała Anna Jagodzińska